Pijany kierowca jechał w nocy na zakupy
|
|
|
Jadący bez świateł samochód zauważyli w nocy ze środy na czwartek policyjni wywiadowcy. 47-letni Jerzy K., mieszkaniec Karska, jechał zygzakiem od krawężnika do krawężnika
Zatrzymano go na ul. Wyszyńskiego w Gorzowie Wielkopolskim, niecałe 150 m od miejskiej komendy policji. - Na tylnym siedzeniu leżały dwie litrowe butelki po wódce, a obok kilka puszek po piwie. Kierowca i jego znajoma wytłumaczyli, że trochę zgłodnieli i jadą do Tesco kupić kurczaka z rożna - opowiada rzecznik gorzowskiej policji Sławomir Konieczny.
Pijany w sztok kierowca ledwie trzymał się na nogach. Gdy policjanci poprosili go o dokumenty, zaczął ich szukać w radiowozie. - Nie wiedział, gdzie się znajduje, ale humor mu dopisywał. Poprosił o papierosa i zapytał, czy będziemy tak mili i odwieziemy go do domu. Noc spędził jednak w izbie zatrzymań - mówi Sławomir Konieczny. Na komendzie okazało się, że Jerzy K. ma w wydychanym powietrzu 3,56 promila alkoholu. Wczoraj cały dzień dochodził do siebie. Policjanci mogli go przesłuchać dopiero wieczorem.
Opla, którym kierował Jerzy K., laweta zabrała na policyjny parking. Kierowca stracił też prawo jazdy. Za jazdę po pijanemu grożą mu dwa lata więzienia. - Ale przyjrzę się aktom sprawy, gdy przekaże nam je policja. Niewykluczone, że zmienimy kwalifikację czynu - mówi prokurator rejonowy Robert Augustyn. Przed tygodniem kierowcy, który po pijaku jeździł po centrum Gorzowa, zarzucił "sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym", za co grozi kara do 12 lat więzienia. Obecnie przebywa w areszcie śledczym w Gorzowie.
W walce z pijanymi piratami drogowymi gorzowska prokuratura wiedzie ostatnio prym. Od początku lipca podopieczni prokuratora Augustyna zarekwirowali w Gorzowie i okolicach aż 21 samochodów, których kierowcy jechali po pijanemu. - Wystarczy promil alkoholu we krwi i zabezpieczamy auto na poczet przyszłej kary. Właściciel musi ją zapłacić, bo inaczej komornik zlicytuje samochód - wyjaśnia Robert Augustyn. Stosowanie wszelkich przewidzianych prawem szykan zalecił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Zabezpieczanie samochodów to najlepszy straszak - uważa Augustyn. - Niestety, nie zawsze możemy go stosować. Wiele pojazdów to wspólna małżonków, auta służbowe lub od kogoś pożyczone.
W środę policja zatrzymała mężczyznę, który po pijanemu jeździł w 2004 r. Gdy przestał stawiać się na przesłuchania, prokurator wystawił za nim list gończy. Choć ukrywał się dwa lata, został namierzony. - Wobec pijanych kierowców nie będzie żadnego pobłażania, ani odpuszczenia win - podkreśla Augustyn.
Niestety, przypadek Jerzego K. pokazuje, że kierowcy za nic mają ostrzeżenia, groźby i surowe działanie prokuratorów.
|