Katowicki sędzia spowodował wypadek po pijanemu
|
|
|
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem we wsi Szarbia k. Kazimierzy Wielkiej (woj. świętokrzyskie). Prowadzący nissana almerę katowicki sędzia Stefan K. najechał na tył jadącego przed nim dostawczego mercedesa. Nikomu nic się nie stało, na miejsce wezwano jednak policję. Funkcjonariusze poddali obu kierowców rutynowemu badaniu alkomatem. Kierowca mercedesa był trzeźwy, sędzia miał natomiast 2,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
- Chcieliśmy powtórzyć badanie, ale sędzia odmówił ponownego dmuchania w alkomat - powiedział nam wczoraj komisarz Krzysztof Skorek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
W tej sytuacji policjanci zawieźli Stefana K. do szpitala, gdzie pobrano mu krew. Wyniki badań będą znane za kilka dni. Po spisaniu protokołu sędziego zwolniono do domu. Policja zabezpieczyła jednak jego samochód oraz prawo jazdy. Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie spowodowania przez sędziego wypadku po pijanemu. Grozi za to kara do pięciu lat więzienia.
Sędzia Teresa Truchlińska-Babiracka, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowej w Katowicach, z niedowierzaniem przyjęła wczoraj informację o sprawie sędziego K. - To do niego niepodobne. Coś się musiało stać, to doskonały prawnik i niezwykle prawy człowiek - mówiła Truchlińska-Babiracka.
Sędzia Stefan K. przez wiele lat był prezesem Sądu Rejonowego w Katowicach. Teraz pracuje jako wizytator Sądu Okręgowego i ocenia sędziów pracującym w śląskich sądach. Co jakiś czas orzeka także w procesach apelacyjnych. Zanim prokuratura przedstawi mu zarzuty, musi się zwrócić do sądu dyscyplinarnego o uchylenie chroniącego go immunitetu. Kierownictwo sądu powinno też zawiesić K. w czynnościach służbowych.
- Jak na razie żadne decyzje nie zapadły - powiedziała rzeczniczka sądu.
Nie udało się nam wczoraj skontaktować ze Stefanem K. Po zwolnieniu przez kielecką policję zasłabł i trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża jednak niebezpieczeństwo.
|