Jazda po kielichu kończy się... na piechotę
|
|
|
Kilkadziesiąt aut, zabranych pijanym kierowcom na poczet przyszłych kar, stoi już na policyjnych parkingach w Łódzkiem. W miniony weekend takich samochodów znów przybyło. To efekt wytycznych ministra sprawiedliwości, by zatrzymywać auta prowadzących pod wpływem alkoholu.
Przykładowo w Zduńskiej Woli stoją trzy BMW, Daewoo Tico i Mercedes bus, a w Bełchatowie Seat Ibiza i Fiat 126p.
Kierowców przyłapanych na jeździe po pijanemu było więcej, ale nie wszyscy stracili samochody. Policja nie może zatrzymać auta służbowego albo należącego np. do krewnych lub znajomych prowadzącego. Wtedy wzywa się właściciela, by odebrał samochód, a policjanci zabierają prawo jazdy kierowcy.
- Nie zabezpieczamy aut, które nie są własnością kierującego - potwierdza Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Z tego właśnie powodu nie zatrzymano malucha, którym w sobotę na ul. Tylnej w Łodzi kierował 42-letni mężczyzna z trzema promilami alkoholu w wydychanym powietrzu.
Decyzję o dalszych losach auta odstawionego na policyjny parking w ciągu tygodnia podejmuje prokuratura. Może je zatrzymać na poczet przyszłej kary lub zwrócić właścicielowi.
- Każdy przypadek rozpatrujemy indywidualnie. Obligatoryjnie zatrzymujemy samochód, którego kierowca spowoduje wypadek ze skutkiem śmiertelnym, ofiara ma poważne obrażenia albo prowadzący uciekł z miejsca wypadku - wyjaśnia Małgorzata Bauer, szefowa Prokuratury Rejonowej Łódź Polesie. - A także wtedy, gdy kierowca oficjalnie nie ma źródła dochodów, tymczasem jeździ dobrym samochodem.
Kierowca, który po raz pierwszy został przyłapany na jeździe po pijanemu, a nie spowodował wypadku, może wpłacić kaucję na poczet przyszłej grzywny.
- Z takiego prawa skorzystał prowadzący Citroena, wartego 50 tys. zł. Wpłacił 10 tys. poręczenia i odzyskał auto. Za kierownicą i tak nie usiądzie, bo zatrzymaliśmy mu prawo jazdy, ale rodzina może jeździć - mówi Włodzimierz Kłobus, komendant powiatowy policji w Zduńskiej Woli.
Zdaniem prokuratorów z Piotrkowa, kaucja w zamian za zwrot auta znacznie skraca postępowanie w takich sprawach. - Nie trzeba uruchamiać procedury komorniczej - tłumaczy Agnieszka Kuźnicka, zastępca prokuratora rejonowego w Piotrkowie. - Rezygnujemy też z zatrzymywania samochodu wartego na przykład pięćset złotych, gdy przewidywana grzywna może wynieść dwa razy tyle.
|